piątek, 9 września 2011

19. Phoebe

Wróciłam do swojego pokoju w lepszym stanie. Znowu, ta okropna biel, uderzyła mnie w oczy. Opadłam na łóżko i prawie w tym samym czasie zasnęłam. Prawdopodobnie ze zmęczenia.

Otworzyłam oczy. Było jasno i słonecznie. Głowa już tak bardzo mnie nie bolała, ale miałam zupełnie zaschnięte usta. Musiałam się czegoś napić. Nie wiedziałam co robić. Kuchnia była pusta, to odpada. Nie wiedziałam gdzie jest pokój Elizabeth i w najmniejszym stopniu nie interesowało mnie gdzie jest i co robi teraz Clay. Czy Yoshiyo może teraz mi pomóc ? Wątpię. Odetchnęłam głęboko. Wstałam i przejrzałam się w lustrze. Od razu pożałowałam. Moje oczy były spuchnięte i szkliste, włosy potargane a cerę miałam tak bardzo bladą, że prawie przezroczystą. Wyszłam do holu. Tam spotkałam Elizabeth.
- Dzień dobry, wiewiórko. Jak się spało ? - Od razu przywitała mnie tym przemiłym głosem.
- No cóż, nawet dobrze. - Nie ukrywałam niechęci do niej. - Mogłabym się czegoś napić ?
- Oczywiście. Wina ? - Spytała, znając odpowiedź.
- Wolałabym wodę. Jeśli można.
- Tak, tak. Chodź za mną.
Poszłyśmy do kuchni. Elizabeth sięgnęła do lodówki i wyjęła z niej butelkę wody. Ale przecież, kiedy ja szukałam... Nieważne, teraz już chyba mało co może mnie zdziwić. Wypiłam dwie szklanki pysznej, chłodzącej wody i nalałam sobie trzecią. Elizabeth siadła naprzeciwko mnie przy stoliku. Położyła na nim również talerz tostów z nutellą. Bardzo je lubiłam.
- To jak, wiewiórko ? Jak tam z tobą i Clayem ? - Na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech. nie spodobało mi się to.
- Nie wiem, o czym mówisz. Nic między nami nie ma i dobrze o tym wiesz.
- No właśnie myślę inaczej, ale... jak tam chcesz.
Zapadła cisza z której byłam zadowolona. Mogłam jeść spokojnie tosty.
- Szczęście chyba się ciebie nie trzyma, no nie? Mam wrażenie, że nie wykonasz tych zadań. Chociaż, oczywiście, trzymam kciuki. To jednak bardzo trudne, musisz się postarać. Jesteś inteligentna i sprytna, po co marnować szansę poprzez zakochiwaniu się w jednym z n a s. Może mi wytłumaczysz ?
Już miałam jej odpowiedzieć, gdy do kuchni wszedł Clay. Uśmiechnął się fałszywie i otworzył usta chcąc coś powiedzieć. wtedy wzięłam talerz tostów, wstałam i wyszłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz