środa, 6 lipca 2011

2. Clay

Zobaczyłem ją. Świat nagle stanął w miejscu, jakby ktoś go zamroził. Miała piękne włosy. Rude. Od tej chwili uwielbiam długie, rude włosy. Jej twarz była... nieziemska, jakby świeciła swym pięknem. To była chwila. Później nagle znikła. Nie potrafiłem wyjaśnić. Była jak zjawisko na nocnym niebie, niepowtarzalne i niesamowite.
Elizabeth popatrzyła na mnie, a ja z trudem oderwałem wzrok od tego miejsca i spojrzałem na nią.
- Zastanawiasz się, dlaczego ona się pojawiła? - zapytała spokojnym głosem
Potrząsnąłem głową. Wiedziałem, że sobie ze mnie szydziła.
- Co jej się stało?
- Wypadek samochodowy. Nie miała szczęścia.Jest w śpiączce.
Nie wiem czemu. Byłem aniołem, a rozpaczałem nad zupełnie obcą mi dziewczyną. Lecz nie mogłem tej myśli do siebie dopuścić. W tej obcej dziewczynie było coś, co mnie do niej przyciągało. Jakby była tą jedyną. Z przerażeniem odepchnąłem tą myśl od siebie.
Elizabeth jakby mnie słyszała.
- Wiesz przecież, że nie możesz wiązać się ze śmiertelniczką. Nie zapomnij o tym. Kary za taki wybryk są duże. - pouczała mnie dalej - Niewybaczalne...
- Wiem.
W tej chwili dziewczyna ponownie się pojawiła. Serce we mnie zamarło. Uczucia będę ukrywał. Nie mam zamiaru robić ukochanej nieznajomej kłopotów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz