środa, 6 lipca 2011

3. Phoebe

 Nie wiedziałam kim on jest. No i w ogóle nie widziałam gdzie jestem ! Wszędzie było biało. Dziewczyna, którą zobaczyłam ubrana w białą, zwiewną suknię, była bardzo zgrabną blondynką. Obok niej stał chłopak w moim wieku, ubrany w białą koszulę i jasne spodnie. Był także blondynem o dużych oczach w pięknym odcieniu błękitu.
- Nazywam się Clay - powiedział chłopak. Na początku wyglądał jakby się mną zainteresował, lecz chwilę później jego mina stała się poważna i nieprzenikniona. - Phoebe, jesteś o krok od śmierci. Lecz nie umrzesz. Moja koleżanka, Elizabeth, wszystko Ci powie.
Totalnie zaniemówiłam. Jaja sobie robili, czy co ?!
- Jesteśmy z Białego Wymiaru. Czasami zdarza się tak, że schodzimy na Ziemię, by pomóc ludziom takim jak Ty. Wszyscy wiemy, że nie byłaś zbyt grzeczną dziewczynką - uśmiechnęła się Elizabeth - Ale masz szansę to zmienić. Przyszliśmy akurat do ciebie, ponieważ w głębi serca jesteś wspaniała i dobra, a twoja aura jest nieprzenikniona i całkowicie biała. Masz wielką moc, Phoebe.
Spojrzałam na Claya. Był niesamowicie przystojny, ale... nie, teraz nie na to pora. Zastanawiałam się co powiedzieć.
- Czy... ja... gdzie teraz jestem ? - spytałam cicho.
- Teraz jesteś między Ziemią, a Białymi Wymiarami. Czas za Ziemi płynie inaczej, więc nie masz się o co martwić. Aktualnie leżysz w szpitalu, jesteś w śpiączce. - Elizabeth starała mi się wszystko wytłumaczyć.
- No dobrze... - nie rozumiałam prawie nic, tylko tyle, że miałam wypadek i utknęłam g d z i e ś z dziwnymi ludźmi ubranymi na biało. - Co mam teraz zrobić ?
- Oh, czekałam aż zadasz to pytanie - Elizabeth sięgnęła do kieszeni w swojej sukience. Wyciągnęła z niej pomiętą karteczkę. - Uff, cóż, to będzie trudne, ale będziesz musiała cofnąć się do przeszłości i naprawić wszystkie szkody, które wyrządziłaś innym. Nie będziesz jednak mogła przy tym robić nic innego co wpłynęłoby na bieg wydarzeń w teraźniejszości. Na tej karteczce masz ludzi, którym wyrządziłaś krzywdę oraz co masz naprawić. Żebyś się nie załamała - podała mi karteczkę uśmiechając się życzliwie - twoim pomocnikiem będzie Clay. I mam wrażenie, że się dogadacie - powiedziała z westchnieniem i lekkim rozbawieniem.
Szok był ogromny. Może mi się to tylko śniło ? Wątpię. Aż taka szalona nie jestem.
- No dobrze, niedługo przenosicie się do 2010. Masz szesnaście lat, ale oczywiście wyglądasz tak jak teraz, jednak nikt tym się nie zdziwi. 21 stycznia. Pamiętasz co się wtedy wydarzyło. Sklep na stacji benzynowej. Ty i AJ. Chcecie ukraść napoje, a AJ chce ukraść alkohol. Twoim zadaniem jest go powstrzymać.
No tak, pamiętam. Następnego dnia AJ leżał w szpitalu. Mieliśmy pecha. W ogóle nie chciałam tego kraść, no ale wtedy AJ by się zezłościł. I jak ja mam do cholery mu powiedzieć żeby nie kradł ? Zabije mnie ! Nie, przepraszam, ja już jestem zabita !
- Jesteś gotowa, Phoebe ? - uśmiechnął się do mnie Clay (ohh jak on pięknie się uśmiecha). Od razu zrobiło mi się lepiej, ale... Nie, wcale a wcale nie byłam gotowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz